stachooo
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 23 Galerie - 22
W Rupieciarni: Do poprawienia - 16
- 4
|
Nadszedł czas na to "co tygryski lubią najbardziej". Podwozie MiG-a-23, czyli jedna z tych rzeczy, która czyni go tak niezwykłą maszyną. Wiele by można na ten temat mówić, ja skupię się głównie na tym jak podszedłem do sklejenia tej niesamowitej konstrukcji z kartonu. Była to dla mnie nie lada zagwozdka, bo z jednej strony chciałem maksymalnie odwzorować jego wygląd, a z drugiej strony musiałem zbudować stabilną i mocną konstrukcję, która utrzyma ten model. Wierzcie mi na słowo - lekki on nie jest, zwłaszcza, że w przedniej części kadłuba trzeba umieścić dodatkowy balast, tak, żeby nie szorował ogonem po glebie.
Zacznę od narzekania. Od początku nie podobało mi się w projekcie podwozia kilka rzeczy. Po pierwsze - elementy, które trzeba ciasno zwinąć są wydrukowane na dość grubym kartonie, który niekoniecznie chce się dać zwinąć. Po drugie na niektórych elementach do zwinięcia nadrukowana jest imitacja połysku ślizgu amortyzatora - może i w 2D wygląda to dla niektórych atrakcyjnie, ale po ciasnym zwinięciu na końcu zwijki spotykają się ze sobą dwa różne kolory. Może gdyby połysk był naniesiony w poziomie, a nie w pionie wyglądałoby to lepiej po zwinięciu? Nie wiem, jak dla mnie pachnie to tandetą. Po trzecie owinięcie wszystkich elementów goleni podwozia głównego na szablonie wykonanym z drutu jest bardzo trudnym zadaniem. Nie mam zamiaru tutaj się czepiać autora, bo sam nie wiem jak można byłoby lepiej podzielić te elementy - wynika to po prostu z konstrukcji maszyny i taka jest natura tego podwozia - po prostu jest trudne. Biorąc pod uwagę powyższe, właściwie od początku wyszedłem z założenia, że golenie będą malowane. Skoro już będę je malował, to nie omieszkam dodać czegoś od siebie.
Klejenie rozpocząłem od odpowiedniego wygięcia drutów. Wybrałem stalowe druty grubości 1 mm, ze względu na ich sztywność i wytrzymałość. Ich twardość przysporzyła oczywiście dodatkowej trudności przy wyginaniu, mosiężny jest przyjaźniejszy w obróbce, ale miękki. Za którymś razem udało mi się wygiąć zbliżone kształtem do szablonów druty. Oczywiście o wiele łatwiej byłoby wykonać je z kilku kawałków, ale wtedy spada wytrzymałość, na której mi zależy.
Następnie zabrałem się za owijanie. Prostopadłe do kadłuba elementy goleni udało się nawet nieźle zwinąć, na załamaniu ramienia wyszła szpara, którą zaszpachlowałem. Równoległa do kadłuba część goleni jest nieco bardziej skomplikowana, składa się z pustych w środku rurkowatych elementów. Trzeba je nasuwać na uformowany drut, niestety nie zawsze jest to możliwe, więc uformowany wcześniej kawałek metalu trzeba ponownie delikatnie rozprostować, nadziać pierścień i znowu zagiąć. Jak się później okazało, to, że rurki są puste w środku urosło do rangi wielkiego problemu. Ale o tym potem. Siłowniki na których się one podpierają wyrzuciłem i narysowałem od nowa na cieńszym papierze. Na tych z wycinanki porobiły mi się załamania. Ciężko się ten karton zwija. Przednia goleń również jest oparta na stalowym drucie grubości 1 mm, jej sklejenie przebiegło bez problemów. Wartym wspomnienia jest jej dolna część, w której trzeba dokleić poprzeczkę, która jest osią dla dwóch przednich kółek. Zadbałem tu o odpowiednią wytrzymałość - poprzeczkę zwinąłem ciasno na drucie grubości 1 mm, ale nie wkleiłem drutu na stałe. Następnie wywierciłem w poprzeczce na środku dziurkę. Wetknąłem w nią prostopadle drut wystający z goleni, następnie z obu stron poprzeczki wetknąłem maksymalnie głęboko druty. Wszystko nasączyłem mocno klejem cyjanoakrylowym.
W ten sposób uzyskałem sklejone w standardzie, bez retuszu golenie podwozia. Teraz przyszedł czas na wzbogacenie ich o kilka drobiazgów, które autor pominął. Przejrzałem setki zdjęć tego podwozia, większość na genialnym rosyjskim portalu scalemodels.ru. Można tam znaleźć masę fotografii wszelkiego radzieckiego sprzętu, głównie pozostawionego jako obiekty muzealne lub wycofane ze służby. Bardzo przydatne były też filmiki z kanału Cold War Museum oraz wszelkiego rodzaju "walkaroundy". Ilość materiału jest ogromna i jego analiza doprowadziła do tego, że jak po kilku godzinach po zamknięciu oczu widziałem tylko golenie podwozia i masę przewodów. Podobnie jak przy waloryzacji komór podwozia, stwierdzam, że MiG MiG-owi nierówny - układ przewodów biegnących po goleniach, ich kolorystyka różnią się od siebie. Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że większość zdjęć przedstawia wybrakowane i wyeksploatowane maszyny. Niemniej jednak, udało mi się wyodrębnić pewną grupę zdjęć, na których postanowiłem się wzorować. Podzielę się jeszcze jednym istotnym spostrzeżeniem - odrzuciłem wszystkie zdjęcia wersji MLD - zauważyłem, że osprzęt zamontowany na przedniej goleni znacznie różni się od tego na starszych wersjach. Ta wersja (ostatnia seria produkcyjna MiG-a-23) jest nieco inna, różnic jest więcej.
Na zdjęciach, które wykonałem przed naniesieniem podkładu widać wyraźnie ile dodatkowych elementów dokleiłem do goleni. Jest tego całkiem sporo, starałem się dodać jak najwięcej. Zajęło mi to dość sporo czasu, ale myślę, że było warto. Po naniesieniu podkładu pomalowałem całość mieszanką szarego i stalowego, a następnie chwyciłem za pędzelek i zabrałem się za malowanie detali takich jak np. kolory przewodów.
Po niemal trzech tygodniach dłubania przy podwoziu nadszedł czas na montaż. Towarzyszyły temu lekkie obawy i dreszczyk emocji, gdzieś z tyłu głowy pozostawało pytanie "czy to się uda?". Wątpliwości okazały się być nie bezzasadne. Po pierwszym, próbnym wklejeniu zespołu podwozia, okazało się, że tył "siada" za głęboko i model niemal dotyka płetwą podłoża. W momencie, kiedy model był uniesiony, wszystko było w porządku, ale po postawieniu na stole uginał się pod własnym ciężarem. MiG-23 miał nisko zawieszony tył, ale nie aż tak. Odległość płetwy od podłoża może się wahać, wystarczy przejrzeć trochę zdjęć różnych egzemplarzy, żeby się upewnić, że niektóre stoją wyżej, a niektóre niżej. Zwłaszcza eksponaty muzealne z wyciągniętymi silnikami mają wysoko zadarty tyłek. Nie mniej jednak - tak jak wyszło mi za pierwszym razem było dużo za nisko. A zatem, tyłek wyżej, do poprawki!
Musiałem jakoś rozwiązać ten problem, w pierwszej chwili dopadła mnie rezygnacja, bo miałem wrażenie, że wykonałem masę dobrej i nikomu niepotrzebnej roboty waloryzując golenie. Przemyślałem dokładnie całą sprawę, pomierzyłem golenie i wsporniki, porównałem z szablonami. Wszystko się zgadzało, więc pies był gdzie indziej pogrzebany. Problem leżał w konstrukcji goleni - jak już wspomniałem prostopadłe do kadłuba ramie składa się z pasków kartonu nawiniętych z klejem na stalowy drut - to daje dużą sztywność. Niestety, równoległa do kadłuba część goleni składa się z kartonowych rurek nawleczonych na drut, który wewnątrz nie opiera się na niczym. Stalowy drut trzyma swój kształt i gdy model jest uniesiony, podwozie jest ułożone jak należy, jednakże pod ciężarem modelu ugina się w pustej przestrzeni wewnątrz rurek. Rozwiązaniem problemu był "zastrzyk" kleju cyjanoakrylowego wtłoczonego do środka. Niestety, sporo zepsułem zanim udało mi się doprowadzić golenie do odpowiedniego stanu, ale cieszę się, że nie musiałem ich robić od nowa. Po opisanych wyżej zabiegach MiG stanął w końcu jak należy. Tutaj należy dodać, że na tym etapie umieściłem w nosie "cukierek" z balastem, właściwie to ilość ołowiu na zdjęciu przewyższa znacznie potrzebną ilość, nie trzeba aż tak dużo żeby dobrze wyważyć ten model.
Koła wykonałem moją sprawdzoną metodą. Co prawda opisałem ją już kiedyś na blogu, ale na przestrzeni lat ewoluowała więc postanowiłem zrobić nowszy aktualniejszy opis. Znajduje się on tutaj. Wraz z nim zamieściłem filmik, który pokazuje jak powstały koła dla mojego MiG-a-23:
LINK DO FILMIKU Z BUDOWY KÓŁ
Jak sobie myślę, że mam dokleić te zielone krążki to robi mi się niedobrze. Ale co zrobić, ten typ tak ma. Większość rosyjskich samolotów miało felgi w tym kolorze. Doklejam. Moje oczy krwawią. Po zamontowaniu kół, model stanął "na własnych nogach".
Czas na pokrywy luków podwozia. W tym miejscu mam kilka uwag dotyczących projektu. Jest tu kilka zaniedbań, o których chciałbym wspomnieć. Same pokrywy są w porządku, chociaż uważam, że np. zespół części 125 jest trudny do uformowania ze względu na to, że składa się z 6 sklejonych ze sobą warstw papieru. Nie widzę też żadnego logicznego uzasadnienia dlaczego części 125a trzeba złożyć przed sklejeniem, tak aby rewers tej części miał szary kolor skoro i tak trzeba ją nakleić na cz. 125 i rewersu nie widać. Wystarczyłoby podkleić je brystolem. Czymś na czym dłużej się zatrzymałem są części 125e - z rysunku montażowego, na którym g.... widać wynika, że to siłownik odpowiedzialny za poruszanie (otwieranie/zamykanie) pokrywy podwozia zbudowanej z części 125. Trzeba je okleić na szablonie wz.5. Problemem jest to, że nie wiadomo do końca gdzie, jako że rysunek jest nieczytelny trzeba było szukać odpowiedzi na zdjęciach samolotu. Same części 125e wyrzuciłem do kosza, nie nadawały się do zwinięcia. Zrobiłem sobie własne, odpowiedniej długości, ze zgrubieniami oraz z papieru, który można było zwinąć.
O ile pokrywy zbudowane z zespołu części 125 mają chociaż imitację siłownika, który nimi poruszał i je utrzymywał to pokrywy 124 (górne) są montowane tylko do krawędzi burty kadłuba i nie opierają się na niczym konkretnym. Jednak największym hitem tego zespołu są pokrywy znajdujące się tuż nad oponami. Nie jestem w stanie odczytać z rysunków montażowych do czego mają być one przytwierdzone. Na rysunkach wiszą one po prostu nad oponami, nie ma wskazanego żadnego punktu mocowania ani metody montażu. Nie ma co zaglądać do instrukcji w celu znalezienia rozwiązania tej zagadki - według niej podwozie i klapy wnęk wykonujemy według rysunków, to wszystko w temacie. Uważam to za zwykłą fuszerkę. Spośród setek zdjęć podwozia znalezionych na portalu scalemodel.ru znalazłem kilka, dzięki którym udało mi się ustalić w jaki sposób należy przykleić te pokrywy. Są one mocowane w dwóch punktach na goleni. W jednym miejscu do sworznia, który należy dokleić do cz. 115. Drugi punkt mocowania to taki mały teleskopowy siłownik pomiędzy krawędzią pokrywy, a cz. 117. Siłownik wykonałem z drutu 0,4 mm, dodałem też punkty mocowania na pokrywie i goleni. To był niezły rebus, ale jakoś go rozwiązałem. Na zdjęciach zaznaczyłem te punkty. Ciężko to uchwycić na zdjęciu po zamontowaniu, przepraszam za jakość. Nierozwiązaną pozostaje zagadka "co autor miał na myśli" projektując ten element. Twierdzę, że sam do końca nie wiedział jak zamontować tę pokrywę.
W związku z tym, że parę miesięcy temu zdecydowałem się spontanicznie na waloryzację komór podwozia głównego, musiałem teraz doprowadzić do podobnego standardu przednią wnękę. Była ona jednym z pierwszych sklejonych zespołów i wtedy zakładałem jeszcze budowę w standardzie. Wyszukałem sobie odpowiedni materiał zdjęciowy i zabrałem się do pracy. Na tym etapie miałem już zamontowaną goleń i gotowe pokrywy luku. Wszystkie dodane przeze mnie elementy można zobaczyć na zdjęciach poniżej. Moim ulubionym detalem jest cz. 128, którą nieco przerobiłem. Jest to coś w stylu uchwytu stabilizującego i blokującego goleń podwozia w pozycji złożonej. Była przymocowana do pokryw luku i gdy podwozie się zamykało goleń trafiała w te uchwyty, cały ten element składał się jak nożyce i chował głęboko w luku. Tam głębiej właśnie wypatrzyłem na zdjęciach taki hak, który zapewne blokował całość po złożeniu. Ten hak też dorobiłem.
Ostatnim elementem tych wielkich puzzli jakimi jest podwozie MiG-a był błotnik czy też osłona przednich kół. Nie jestem do końca pewien jaka była rola tego kawałka blachy, ale jednego jestem pewien - dodaje całości uroku.
--
Post zmieniony (09-03-21 18:04)
|