Guciu
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 18 Galerie - 78
W Rupieciarni: Do poprawienia - 8
|
Witajcie.
Nadszedł koniec budowy, tak mi się przynajmniej wydaje, bo nie znajduję już żadnych części :).
O modelu niczego odkrywczego nagle nie napiszę. Klasa. Autor, nasz forumowy Seahorse, Czyli Tomasz Żeglarz Weremko już chyba na stałe zapisał się na kartach historii modelarstwa kartonowego. Ludziska kleją, galerie i relacje się pojawiają, a autorzy zachwalają, także za granicą, również ci, którzy mają za sobą kilka shipyardów. Myślę, że najlepszą wizytówką są właśnie te sklejone okręciki i mam nadzieję, że każda kolejna galeria motywuje Projektanta i utwierdza w przekonaniu, że warto to robić dalej.
Z, nazwijmy to, uwag -podkreślę subiektywnych- kolorystyka. W zależności od światła, nieraz wpada w jakiś taki brązowy róż. Co odkryłem po sklejeniu kadłuba, a chyba wcześniej nie wspominałem, występują dwa odcienie drewna na elementach, które powinny być raczej jednolite. Widać to na 7 zdjęciu niniejszego posta, górna tylna część lewej burty -wyraźnie widać inny odcień w porównaniu do elementów od otworów okiennych w dół. I właśnie taki odcień tego górnego elementu bardziej by mi pasował, taki trochę bardziej sr*aczkowaty. Może komuś akurat bardziej pasuje tak jak jest, to już kwestia gustu i światła :)
Ze spasowaniem oczywiście problemów nie było, mimo, że model już taki miniaturowy nie jest i teoretycznie łatwiej było zgubić niektóre wymiary. Mimo rozbudowanego podposzycia uważam, że warto największe obłości poszpachlować, wstępnie nawet na etapie poszycia poprzecznego. Krągłości kadłuba są w tym modelu dość widoczne więc na prawdę warto poświęcić kilka godzin więcej.
Budowa modelu zajęła mi w sumie jakieś 5-6 miesięcy (miałem przerwę na Cristobala Colona), także jest dość pracochłonny i wcale niełatwy -jakkolwiek to rozumieć. Choć takielunek nie zawiera niestworzonych rozwiązań, to mocowanie lin na naglach i przy burtach w pewnym momencie wymagały wiele cierpliwości -trudny dostęp. Ale było też zabawnie gdy w przypływie emocji mieszały się przekleństwa i człowiek śmiał się sam z siebie. Pomocne okazały się niektóre "gotowce", które możemy zakupić dodatkowo tj. bloczki, serca (oj to było zbawienie), patyczki na maszty i reje, żagle nadrukowane na płótnie i trochę laserów na pierwsze etapy budowy kadłuba. Warto i w niczym to nie ujmuje "kartonowości" modelu.
Ze swoich grzechów na pewno wymienię kilka punktów:
-retusz -mógł być lepszy, jedyne co ratuje to niejednolita faktura "drewnianych" elementów,
-liny -nadal za jasne, mimo moczenia ich w dość ciemnej mieszaninie pactry, tempery i wody,
-estetyka przy mocowaniu lin w trudno dostępnych miejscach, gdzieniegdzie za dużo kleju, którego nie było jak wytrzeć.
Z czego się cieszę:
-zrobiłem wzmocnienia żagli po raz pierwszy oraz polepszyłem metodę nadmuchiwania, co dało wyraźnie lepszy efekt niż przy Duyfkenie,
-po raz pierwszy też wiązałem wyblinki, wyszło jak wyszło, pierwsze koty za płoty, w następnym będzie lepiej :)
Chciałem także podziękować wszystkim udzielającym się w relacji (pominę nicki, żeby kogoś nie przeoczyć ;). Wasza pomoc jest jak zawsze nieoceniona! Nie lękałem się pytać o cokolwiek, a z każdą kolejną relacją mogę zagłębiać się w czarną magię nici i patyczków :) I jeszcze nie raz Was pomęczę -obiecuję hehe ! Mam nadzieję, że relacja przyda się przyszłym sklejającym, starałem się możliwie dużo pokazać, choć i tak co do takielunku jest nie do końca możliwe, bo nawet na żywo człowiek zeza dostaje.
Więcej grzechów nie pamiętam, oto galeria, zdjęcia zrobiłem jak umiałem (czyli bardzo średnio ale to już moja strata :P):
I trochę szczegółów:
A teraz zasłużone, chłodniutkie złote psssst ;)
Pozdrawiam
--
Post zmieniony (06-08-21 20:17)
|