mickar
Na Forum: Relacje w toku - 1
|
No właśnie porozmawiajmy o niciach. Bo mój ostatni kordonek tak mi placze serwetkę...
Na powaznie - jakich nici żagloroby używają i polecają i patenty na nitkowanie. Ja na grubsze liny (te "smołowane") uzywam farbowanego sznurka odpowiedniej grubości. Farbuje samemu bo zwykle w sklepach sznurkowych są białe. Farbka do tkanin, stary gar i heja. Na cieńsze ostatnio używam nici poliestrowych wypatrzonych w trakcie wspólnej z moją panią wizyty w pasmanterii. Panie były zachwycone moim zainteresowaniem kordonkami... Zalety - brak włosków, wady - lekki połysk (w zasadzie niewidoczny przy pojedynczej lince) oraz sztywność - supełki się samorozwiazują, ale wystarczy odcinki przed związaniem lekko maznąć hermolem, który jest moim głównym klejem takielunkowym.
Dla mnie największy ból to robienie wszystkich stropów, i oplotek - jakie tu macie patenty? Ja ostatnio odkryłem tu wykorzystanie "trzeciej ręki" - oplatane fragmenty napinam w krokodylkach i cienką nitką szast prast w kółko. Niestety nie mam patentu na oryginalny sposób wiązania i supełek kończący oplot jest na wierzchu a nie pod spodem. Przydają się też takie chirurgiczne pęsetki - nożyczki, które można zablokować zamknięte. Można coś w ten sposób napiąć i obciążyć albo uwolnić rękę.
W ostatnim modelu robiłem ruchomy takielunek z czegoś co się nazywa "nicioguma" I właściwości odpowiadają nazwie. Można to lekko napiąć i odpada problem zwisających linek. Mam tylko wątpliwości co do czasowego zachowania się tego czegoś. Na razie po trzech latach nic się nie dzieje.
|