laszlik
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 4
|
Dziękuję bardzo za przychylne komentarze i jednocześnie witam w ostatnim odcinku.
Model skończyłem przedwczoraj w późnych godzinach wieczornych.
Kilka słów podsumowania.
Model bardzo atrakcyjny wizualnie i efektowny, to nie ulega wątpliwości.
Wydawca jednak nie ustrzegł się błędów, tak merytorycznych jak i projektowych.
Do błędów merytorycznych zaliczyć należy przymus wykonania pylonu zbiornika paliwa. Niestety nie jest to część opcjonalna. Jej montaż wymusza białe pole pod kadłubem. Oczywiście, można by je zamalować, ale czy to by ładnie wyglądało? Może mnie jakoś by się to udało, gdybym spróbował.
Jednak wyszedłem z założenia że tak ma być i zrobiłem ten pylon wraz ze zbiornikiem, który w dodatku robiłem dwa razy. Strata czasu, ponieważ, jak słusznie zauważył Mateusz Skałecki , ta eskadra zajmowała się tylko osłoną Me-262 podczas ich startów i lądowań, czyli krążyły te Foki nad własnym lotniskiem. Dodatkowe zbiorniki paliwa nie były im potrzebne, a ich pylony też były demontowane. Ten model to po prostu przedruk poprzedniego wydania. Przekolorowali całą poprzednią wycinankę wraz ze zbiornikiem paliwa.
Do błędów projektowych zaliczam cały projekt klap. Nie dość że ich ożebrowanie jest niewłaściwie rozrysowane, to jeszcze ich mocowania nie pasują do punktów montażu na dźwigarze. Klapa.
Żeby zamontować podwozie główne poprawnie, trzeba sobie zbudować taki przyrząd jak ja zbudowałem. Inaczej może to wyjść różnie. Szkoda że nie jest to jakoś sensowniej projektowo rozwiązane. Nie ma żadnych tulejek określających prawidłowy kąt montażu goleni. Te są po prostu przyklejane do sufitu wnęki „zgodnie z rysunkami montażowymi”.
Goleń i widelec tylnego kółka są słabe. Ja zrobiłem sobie całość od nowa po swojemu. Projekt jest bardzo uproszczoną wersją goleni stosowanych we wcześniejszych FW-190 A. W wersjach późniejszych i D, goleń była taka jak ja pokazałem.
Nie jestem do końca zadowolony z zastosowania metalowych goleni od Eduarda.
Mają one jednak stanowczo za duże ugięcie amortyzatorów, przez co mój model dosyć nienaturalnie nisko „siedzi”. Decydując się na ich użycie, wychodziłem z założenia, że to wycinanka ma zbyt wysunięte amortyzatory, bo tak przeważnie było wcześniej. Jednak tym razem się pomyliłem.
Następnym razem z większym dystansem będę podchodził do dodatków tego producenta.
Niskie ugięcie amortyzatorów goleni było też jednym z powodów, którym sankcjonowałem montaż dodatkowego zbiornika paliwa, to znaczy, tłumaczyłem sobie że jeżeli już tak nisko siedzi, to niech chociaż ma jakieś dodatkowe obciążenie pod kadłubem.
Kolejnym moim błędem były pokrowce na gniazda "blast tube'ów" działek we wnękach podwozia.
Nie powinno tam tego być. Lepiej byłoby już zrobić je tak, jak było w wycinance.
Całość wnęk podwozia to jaki już wspominałem jedno wielkie S-F, nad czym trochę ubolewam.
Bardzo fajnymi natomiast dodatkami są dedykowane do modelu toczone elementy mosiężne dostępne u wydawcy.
Pierwszy raz zastosowałem właśnie takie dodatki (to znaczy nie adoptowane wyroby np. Mastera do modeli w skali 1/32, które wymagają na ogół jakichś przeróbek, by dały się zamontować) i jestem bardzo zadowolony. Poza tym, że rurkę Pitot'a musiałem nieco skrócić, to lufy działek i kaemów pasowały idealnie. Są zamontowane bez kleju, bo weszły na wcisk. I fajnie że są już dopasowane długością do struktury wycinankowego modelu. Fajna sprawa i cieszę się że mam jeszcze więcej tych dodatków do innych modeli.
Po raz pierwszy też wykonałem okopcenia od spalin farbą olejną.
Tak, tak, To co widać na zdjęciach poniżej to nie jest sucha pastela, tylko farby olejne, czarna i brązowa "Raw umber"; firmy "502 Abteilung".
Tym samym kolorem wykonałem tło pod zacieki pod kadłubem i okopcenia od luf kaemów kadłubowych.
Suchą pastelą natomiast wykonałem jaśniejsze przepalenia zaraz za wydechami (olejną jakoś mi to nie wychodziło) oraz nieco poprawiłem okopcenia od luf działek w skrzydłach.
Zacieki pod kadłubem to specyfik o nazwie Engine Grime od AK poprawione specyfikiem o nazwie „Engine Oil” tej samej firmy.
Może wygląda to monotonnie, to znaczy nie ma jakiegoś zróżnicowania kolorystycznego tych brudów, ale na czerwonym tle to w zasadzie tylko czarny lub ciemny kolor widać.
Zresztą weathering, to nie jest jeszcze moja mocna strona. Sam jestem w tym jeszcze początkujący.
Najgorszym koszmarem ostatnich dni i chyba całego tego modelu było lakierowanie, które było serią wypadków przy pracy i błędów.
Najpierw niedostatecznie rozcieńczyłem lakier połysk. Aerograf zapluł mi model dużymi kroplami, które wbrew moim oczekiwaniom wcale się nie wchłonęły i musiałem je potem ścinać i szlifować. Kolejne warstwy połysku i półmatu na szczęście zamaskowały tą porażkę.
Zdarzyło mi się uszkodzić miejscowo powłokę połysku przy szlifowaniu i zedrzeć ją do żywego kartonu. Też wymagało to potem dodatkowych warstw natryskiwanych miejscowo.
Ale najgorsze było nakładanie półmatu. Nie pamiętam ile warstw położyłem na ten model, ale chyba stanowczo za dużo, choć na szczęście jakoś nie widać po modelu, ile zdrowia mnie kosztowało polakierowanie go.
Nie mogłem uzyskać jednolitej powierzchni na modelu. Jedno skrzydło i jeden statecznik poziomy od spodu bardziej się błyszczały niż te po drugiej stronie. Finalnie musiałem na półmat kłaść od nowa połysk, żeby te bardziej matowe "odmatowić", po czym jeszcze raz na to dopiero półmat, stopniowo dochodząc do takiego samego efektu jak z drugiej strony. No dramat.
Popełniłem też błąd przyklejając klapy przed lakierowaniem półmatem, bo jak się okazało, polakierować dwie powierzchnie połączone ze sobą pod kątem bliskim prostemu, jest bardzo trudne.
Lepiej by chyba było najpierw polakierować półmatem klapy i płatowiec osobno, a potem to skleić.
Ja wolałem lakierować sklejone już elementy, żeby nie przyklejać klap do polakierowanego płatowca, co chyba okazało się błędem.
Przydarzył mi się też wypadek na sam koniec. Nie wiem jak się to stało, ale podczas lakierowania spodu, jakimś cudem, podczas manewrowania modelem, duża kropla lakieru spadła mi na pokrywę kaemów przed wiatrochronem przy prawym tylnym zamku. Niestety nie udało mi się jej do końca usunąć i widać ten defekt. Lepiej już nie będzie.
Co do samej metody i użytych lakierów, to jest to prawie to , co opisał Rowin w swojej relacji z budowy Ju-88.
Prawie, bo ja, jako impregnacji kartonu i pierwszej warstwy połysku używam lakieru olejnego Tamiya X-22 clear nakładanego pędzlem.
https://www.ebay.com/itm/TAMIYA-COLOR-Enamel-paint-X-22-CLEAR-Enamel-gloss-/164109796310
Bardzo dobry lakier, co najważniejsze pięknie się wchłania w karton i jest krystalicznie przeźroczysty.
Jako połysk zasadniczy używam lakieru Mr. Hobby GX 112 Super clear III UV Cut, nakładany aerografem dyszą 0,4mm.
https://www.amazon.com/Mr-Color-GX112-Gloss-Super/dp/B06ZY2BK3K
A jako półmat używam lakieru Mr. Hobby C181 Semi gloss super clear nakładany aerografem dyszą 0,2mm.
https://www.amazon.com/Color-C181-Semi-Gloss-Super-Primary/dp/B0027XI36Q
Jeżeli chodzi o lakierowanie, to jednak muszę jeszcze sporo poćwiczyć, jednak chyba podczas walki z tym modelem załapałem już mniej więcej "o co kaman".
Chyba dość gadania.
Poniżej galeria.
I to już chyba tyle w tym temacie.
Dziękuję wszystkim za aktywne uczestnictwo w relacji. Cichym oglądaczom też dziękuję za odwiedziny.
Uprzedzając pytanie: Co następne?
Następnym modelem jaki spróbuję zbudować, będzie model plastikowy. Taki sobie wymyśliłem challenge.
Muszę spróbować, a poza tym przyda mi się odskocznia od kartonu.
Także robię sobie kartonową przerwę. A co potem? Zobaczymy. Nie chcę teraz niczego deklarować, bo przez kilka miesięcy, bo tyle może mi zająć budowa plastiku, mogę kilka razy zmienić zdanie, także niech pozostanie to póki co niewiadomą.
Do następnego!
KONIEC
--
Post zmieniony (10-05-20 13:24)
|