Demon
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 50 Galerie - 11
W Rupieciarni: Do poprawienia - 3
|
Nie ma na co czekać i pozostawiać pustego warsztatu, jeszcze skalpele i nożyczki zardzewieją.
Jako, że żona zagroziła, że jeśli nie będę kleił modeli szybciej niż kupuję, to nici ze świątecznych zakupów, postanowiłem tym razem wybrać model bez wnętrzna, a gwarantujący jakość opracowania. Padło na Sd.Kfz. 132 Marder II z WAK. Autor znany i lubiany a modele w jego opracowaniu same się sklejają.
Toczyła się ostatnio dyskusja na forum dotycząca impregnowania modeli. Kilkukrotnie zdarzało mi się to wcześniej robić, ale nie stosowałem tego zabiegu zawsze. Impregnacja jaka ja stosuję to mikstura, której skład dostałem od Orlika - 1 część lakieru nitro do 5 części rozcieńczalnika. Potraktowane tym arkusze, nie zmieniają barwy i wyglądu, natomiast nadają kartonowi innych właściwości – nie strzępią się krawędzie, barwa jest odporniejsza na przetarcia. Na zdjęciu wykorzystane specyfiki. Z widocznej na zdjęciu ilości na impregnację tego modelu wykorzystałem połowę.
Zabierajmy się jednak za klejenie właściwe. Szkielet jak szkielet, nic ciekawego nie ma, za wyjątkiem tego, że stanowi go 8 elementów. Ciekawe rzeczy zaczęły się w momencie oklejania. Zawsze był to dl mnie stresujący moment, bo przecież wygląd kadłuba ma wpływ na wygląd całego modelu. Klejąc butaprenem duże powierzchnie z jednej strony mamy natychmiastowe trzymanie, z drugiej brak możliwości manewru, a korekty po złożeniu elementów wiązały się z odrywaniem i często uszkodzeniem ich. Jakiś czas temu w wątku dotyczącym klejenia obramowań kabin samolotów, któryś z kolegów samolociarzy powiedział coś co było dla mnie herezją…a mianowicie, że można klejąc butaprenem posmarować tylko jedną powierzchnię. Miało dawać to z jednej strony możliwość korekty, a z drugiej spoinę charakterystyczną dla tego kleju. Postanowiłem przy okazji tego modelu spróbować tej metody i okazało się…że, takiego kadłuba jeszcze nie zrobiłem!
--
Post zmieniony (23-01-19 20:38)
|