Batonus
Na Forum: Relacje w toku - 12 Relacje z galerią - 25 Galerie - 16
W Rupieciarni: Do poprawienia - 1
- 10
Grupa: QWKAK
|
Zbudowałem latającą rurę. Nie dlatego, że lubię - bo jednolicie mdło - srebrne powojenne radzieckie odrzutowce nigdy mnie nie fascynowały, a w komunie było tego najwięcej do sklejania.
Traktuję to jako hołd dla nieżyjącego już niestety od kilku lat naszego forumowego kolegi - Jurka Prońskiego, który mi tę wycinankę kiedyś wręczył bo stwierdził, że pewnie uda mi się ten model dobrze zrobić.
Wydanie jest z początku lat 90. więc wymagać nie można za wiele, ale Jurek twierdził, że jak na owe czasy - było niezłe. Fakt, np. wnęki podwoziowe są rozrysowane, a kabina zawiera takie szczegóły jak fotel pilota z pasami. Na jakość, grubość i dokładność linii spuśćmy zasłonę milczenia, daleko do dzisiejszych standardów.
Pasowanie nie jest złe, model da się skleić, oczywiście tu i tam drobne poprawki i uzupełnienia okazały się konieczne. Model bardzo nie pasuje do mojej kolekcji składającej się (poza okrętami oczywiście) głównie z druciaków i samolotów z II WŚ ale może właśnie dlatego będzie w niej przykuwał uwagę.
Oto najpierw galeria gotowca:
A teraz nieco wspomnień z budowy:
Do wyoblenia części dziobowej użyłem drutu miedzianego, wewnętrzne poszycie musiałem dorobić samemu. Wszystko, co było białe a miało być srebrne, nasmarowałem pastą metalizującą True Metal. Te miejsca widać na całym modelu, bo się trochę bardziej błyszczą niż otoczenie.
Wyposażenie kabiny - tu się nie wysilałem specjalnie, bo w necie jest zaledwie kilka zdjęć wnętrza i to tylko w stronę tablicy przyrządów. Skorzystałem więc z części z wycinanki + nieco uplastycznienia:
Kabina własnego wytłoku. Nie jestem z niej zadowolony, bo ma nierówności (mimo dokładnego wygładzenia kopyta) i jest nieco za duża - w widoku z boku ma zbyt wypukły w górę profil. Ale gdyby nie to, fotel by się nie mieścił a już był wklejony i nie mogłem go obrąbać.
Wykonałem kilka prób z olejem ale efekt polegał wyłącznie na usyfieniu kuchni na tłusto. Te udane wyszły dopiero na sucho, z użyciem opalarki do starej farby. Suszarka do włosów niestety nie dała rady (za mała moc).
Oto kolejne fazy, od larwy wypełnionej napuchłym poliuretanem do idealnie gładkiego kopytka:
Dalsze etapy już nie wymagają komentarza.
--
Post zmieniony (04-02-22 20:58)
|