Krokodyl
|
Zaraz po tym wątku przeczytałem dyskusje o Ark Royal, której wcześniej nie znałem i pomyślałem, że dorzucę parę słów od siebie.
Jeśli kogoś interesują kwestie co do praw autorskich i nowych wydań starych projektów, czytajcie dalej. Jeśli nie, to na pewno macie ciekawsze rzeczy do roboty.
Temat praw autorskich do modeli pojawia się od czasu do czasu na forach i zwykle grzęźnie w plątaninie wzajemnego niezrozumienia i domysłów konstruowanych na podstawie nieprawidłowo przytaczanych przepisów. Zdaję sobie sprawę, że to wątek dotyczący zapowiedzi ale wydaje mi się, że lepszego miejsca na wyjaśnienie pewnych kwestii nie będzie. Postaram się w największym możliwym skrócie opisać pojawiające się dylematy. Pomijam kwestię czy modelom kartonowym powinna przysługiwać ochrona prawnoautorską. Po pierwsze jest to temat na bardzo obszerne rozważania. Po drugie przyjęcie założenia, że taka ochrona przysługuje jest dla polskiego rynku wydawniczego bezpieczną i powszechną praktyką. Po trzecie w polskie sądownictwo przyjmuje tzw. minimalny poziom twórczości na stosunkowo niskim poziomie. Generalnie łatwiej wykazać pogląd, że dany przedmiot korzysta z ochrony prawa autorskiego niż twierdzenie przeciwne.
Gdy mówimy o prawach autorskich trzeba mieć na względzie, że dzielą się one na majątkowe i osobiste.
Majątkowe są przedmiotem obrotu i ich przede wszystkim dotyczą umowy licencyjne i umowy o przeniesienie autorskich praw majątkowych. Powszechnie mówi się w takich przypadkach o "sprzedaży praw". Jednocześnie prawo autorskie chroni twórcę w ten sposób, że co do zasady takie przeniesienie praw czy licencja, ograniczone jest ramami wyraźnie zakreślonymi w umowie z wydawcą. Dla przykładu, jeśli umowa nie określa czasu na jaki została udzielona licencja to z mocy prawa jest ona udzielona na 5 lat. Poza czasem wprowadza się także inne ograniczenia np. terytorium wykorzystania, ograniczenie tylko do dystrybucji egzemplarzy drukowanych itp. możliwości jest wiele. Co istotne "przeniesienie prawa autorskiego" dla laika może oznaczać pełne i całkowite przeniesienie prawa z majątku twórcy do majątku wydawcy (tak jak to jest w większości spotykanych przez nas spraw gdy np. sprzedajemy samochód), jednak tak nie musi być. Także przeniesienie może być ograniczone w czasie (wiem, wiem dziwnie to brzmi), co do nakładu, lub pewnej formy eksploatacji (np. tylko wersja elektroniczna udostępniana w Internecie). Z powyższych względów nieuprawnione były głosy w stylu "Czego chcesz Akra skoro sprzedałeś projekt?". W praktyce rzadko widywałem umowę, która w sposób kompletny, definitywny i poprawny przenosiła czy jak kto woli "sprzedawała" wszystko na przysłowiowy amen.
Osobną kwestią są autorskie prawa osobiste. Do tych, które mogą nas interesować należy zaliczyć: prawo do autorstwa utworu, prawo do nienaruszalności treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania oraz prawo do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu. Są to prawa, których nie można przenieść na inny podmiot, nie można także się ich zrzec. Paradoksalnie, kwestia tych praw jest w umowach bardzo często pomijana lub kształtowana klauzulami umownymi w taki sposób, że należy uznać te klauzule za nieważne. W praktyce roszczenia z autorskich praw osobistych stanowią poważny oręż, który pozwala autorom w stosunkowo prosty sposób na uziemienie kosztownych projektów, wydawniczych, budowlanych czy informatycznych. Oczywiście możliwe jest takie skonstruowanie umowy aby autor miał w zasadzie związane ręce. Możliwe, ale widziałem już wiele umów i tak na oko dosłownie kilka procent miało te kwestie uregulowane na cacy. Statystyczne prawdopodobieństwo, że w przypadku kontrahentów LOKu zrobiono to dobrze jest niewielkie.
Sprawa trzecia "model przerysowany", "model opracowany na podstawie innego modelu", "przeróbka". Zostawiając na boku zasygnalizowane wyżej kwestie dotyczące praw osobistych wyjaśniam, że każdy może sobie wykonać opracowanie innego utworu. Pomijam kwestie utworów inspirowanych (raczej nie spotkałem się z takim przypadkiem w kartonówkach), oraz przeróbek jako takich (tu bardziej w grę wchodzi naruszenie praw osobistych). Jeśli jednak ktoś twierdzi, że na podstawie jednego utworu stworzył inny utwór, który oczywiście jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla utworu pierwotnego, to proszę zwróćcie uwagę, że taki tzw. utwór zależny można sobie bez zgody autora utworu pierwotnego włożyć jedynie do szuflady.
Nie chcę rozpisywać się ponad miarę, zależało mi tylko na wskazaniu zagadnień, które jak się wydaje po lekturze paru wątków, nie są powszechnie znane. Wszystko zależy od faktów w danym konkretnym przypadku i rzecz jasna nie mogę powiedzieć kto ma stuprocentową rację. Niemniej, bazując na moim doświadczeniu i tych informacjach na jakie wskazywali koledzy projektanci zaryzykuję stwierdzenie, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że ich pretensje do wydawcy są uzasadnione.
Ujmując temat kompleksowo od drugiej strony: dobra praktyką higieniczną ze strony wydawców byłoby dogadywanie się autorami utworów pierwotnych w sposób jasny i na jak najwcześniejszym etapie. Wiem, że projektanci zapewne nie pragną chodzić do sadu, bo to i kasa i fatyga ale kto wie, może komuś puszczą nerwy. Mimo wszystko lepiej chyba wykonać kilka telefonów, podpisać kilka papierków niż mieć wstrzymany nakład i przepraszać w branżowych pisemkach.
Kłaniam się i pozdrawiam. Naprawdę starałem się streszczać.
|
|