Mariaszek
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 12 Galerie - 4
|
Hej,
Zgadzam się z Mariuszem, że każdy musi znaleźć swoją drogę:).
Jeśli jednak nadal pytasz o Vallejo, to chętnie Ci o nich napiszę.
Od kilku już lat używam wyłącznie akryli tej właśnie firmy do retuszowania modeli kartonowych (po licznych zresztą próbach z innymi farbami).
Dla mnie są to zdecydowanie najlepsze farby, z jakimi miałem przyjemność pracować i zdecydowanie warto ich spróbować.
Kiedy zacząłem z nich korzystać, nie patrzę już na inne i nie szukam dalej – nie czuję takiej potrzeby, a vallejo jestem zachwycony.
Zalety:
- bardzo czysta praca – każda buteleczka vallejo jest właściwie od razu dozownikiem – kroplomierzem. Do retuszu wypuszczam jedną kroplę farby na puste opakowanie po lekarstwach – w miejsce jednej tabletki. Jeśli potrzebuję mieszać – wypuszczam drugą kropelkę innego koloru. W innym pojemniczku po tabletce jest kropla wody do rozcieńczania. Żadnego babrania ani innych „fanaberii”.
- znakomita konsystencja i dobre krycie – trochę gęstsza od wody (oczywiście zależy od stopnia rozcieńczenia). Do malowania nie tylko krawędzi, ale też większych powierzchni – po prostu sama przyjemność. Kryje równo, pod pędzlem - bez smug. Do tego jest tak długo do użycia, jak potrzebujesz. Jeśli na tym pojemniczku zaczyna Ci zasychać, bo zamarudziłeś przy retuszowaniu, po prostu dodajesz wody i jedziesz dalej - bez zmiany koloru.
- dobre krycie innych powierzchni niż karton – druty, fototrawki – wszystko możesz tym pomalować. Słyszałem, ze komuś to z drutów schodziło, ale nie kumam o co tu chodziło – wszystkie relingi i maszty maluję tymi farbami i nigdy nic mi nie zeszło.
- rozcieńczanie wodą – zwykła kranówa. Nie jest potrzebny żaden dedykowany rozpuszczalnik. Onegdaj, na jakichś targach modelarskich, przedstawiciel Vallejo malował tymi farbami model, potem umył pędzel w herbacie i ją wypił :). Aż takiej potrzeby nie miałem, ale pędzelki na pewno oszczędzasz.
- brak zasychania – chyba konstrukcja tego pojemniczka powoduje, że żadna z tych farb mi jeszcze nie wyschła. Jedną z nich retuszowałem chyba jeszcze kilka lat temu Kersainta – używam jej do dzisiaj (a jeśli to nie ta sama, to tą, którą mam, kupiłem mniej więcej w okolicach jego budowy:)).
- wydajność – konsystencja i możliwość rozpuszczania w wodzie powoduje, że buteleczka starczy ci na lata.
- brak zmiany koloru po wyschnięciu – w Vallejo taki kolor jaki wymieszasz, taki będziesz mieć po wyschnięciu - żadnego blednięcia, czy innych odcieni po wyschnięciu, dobierania w świetle dziennym elektrycznym i tego typu kombinowania. Po prostu kolor jest taki, jaki się widzi i tyle.
- całkowita bezwonność – te farby po prostu nie pachną.
Wady:
- cena – jedna buteleczka od 8 – 10 zł tak około, czyli od plakatówek są na pewno droższe.
- mam wrażenie, że niektóre kolory są felerne – dotyczy to głównie kolorów metalicznych - generalnie przy zdobieniach na żaglowcach korzystam jednak ze złota Tamiya.
Nie boję się malować tymi farbami niczego. Są megawygodne w użyciu i do tego praca z nimi jest naprawdę przyjemna.
Lobbuję mocno:), ale myślę, że warto (nie jestem przedstawicielem tej firmy na Polskę ani żaden inny region:)).
A czy Tobie podejdą - to już inna sprawa.
Życzę powodzenia w próbach:)
Pozdrawiam
|