Viking_BB
Na Forum: Relacje w toku - 4 Relacje z galerią - 6 Galerie - 14
|
Rozochocony mom nowym-starym hobby postanowiłem podjąć ambitne zadanie. Od dawna chodził za mną parowóz. Wybór padł na niemiecki BR 03-10… bo duży, bo ładny, bo aerodynamiczny… W skali 1/45 wydało go niemieckie wydawnictwo SchreiberBogen, ale ten model jest mocno uproszczony… Po wyszperaniu sporej porcji informacji, fotek i schematów doszedłem do wniosku, że mocno go ubogacę. Skoro Pm3 to w zasadzie ten sam parowóz (różnica polegała na budowie otuliny), postanowiłem przeskalować model Angrafu (ze skali 1/25 do skali "zero") i dodanie mu części nadwozia z niemieckiej wycinanki. Okazało się jednak, że model lokomotywy Pm3 jest bardzo szczegółowo przygotowany, zatem w wielu miejscach trzeba go będzie uprościć (Mam nadzieje, że panowie Wandtke i Kowalski nie będą mi mieli za złe, zwłaszcza, że nie mam żadnych zamiarów wydawniczych związanych z tym modelem). Tak oto zrodziła się idea kompilacji dwu wycinanek. W ruch poszły skanery, Photoshopy i Inkscapy…
Jako, że w tzw długi świąteczny weekend dysponowałem kilkoma wolnymi wieczorami, to postanowiłem ulepić "próbną paskudę" z niemieckiej wycinanki w celach poznawczo treningowych. Nakleiłem kserówki na koperty kartonowe po przesyłkach kurierskich, złapałem za nożyczki i klej polimerowy… Tekturka z kopert kurierskich okazała się jednak nie zbyt wartościowym materiałem… za gruba na okleinę, za wiotka przy swojej grubości na podklejki szkieletu. Nie przejmując się zbytnio tym (oraz faktem przyrosty niektórych wymiarów elementów związanych z grubszym kartonem) wycinałem i kleiłem, równocześnie analizując model angrafu w klejonych aktualnie obszarach i korelując to z rysunkami i przekrojami, które udało mi się zdobyć. "Tata… a czemu ten Borsig taki szary?" - zapytała córcia. "Ponieważ go nie pomalowaliśmy!" - odrzekłem. Oddawszy model w ręce córci wraz z kilkoma puszkami sprayu… wyszła kolorowa "próbna paskuda".
Zacząłem sklejać "parowóz właściwy". Tekturka modelarska z nadrukowanymi wydrukami przeskalowanej wycinanki Angrafu (ze zdjętym kolorem w programie graficznym) zostały napuszczone cyjanoakrylem i wygładzone krawędziowo papierem "ścierwnym". No to mam zaczątek ostoi… teraz nity… i zonk! Te wycięte laserem (0,6 i 0,8) rozwarstwiają się… "może spróbuję tych kulek do lutowania" zalęgło się gdzieś w zakątkach świadomości. Poszedłem kupiłem i… poległem! Dziesięć tysięcy malutkich kuleczek zamkniętych w plastikowym pojemniczku. "Co one takie nerwowe?" zrodziło się pytanie, kiedy zauważyłem, że dziwnie drgają (pudełeczko jest przezroczyste, więc widać co kuleczki robią w środku – Shroedinger byłby niepocieszony). Otworzyłem pudełeczka i co najmniej kilkaset nerwowych kuleczek spier… wsorzęną gracją rozbiegło się po okolicy przyczepiając do wszystkiego. Zamknąłem pudełko i czekam na kawałek inwencji i pomysł jak poradzić sobie z elektrycznością statyczną. Wracam póki co do nitów tekturowych… W inkscape (polecam ten program całym sercem, taki sam jak corel, tylko lepszy o trzy tysiące - bo darmowy) narysuję sobie te nity i wytnę z tektury, która się nie rozwarstwia. Na szczęście w Bielsku jest firma, która oferuje wycinanie laserem. na A4 takich nitów zrobię sobie kilka tysięcy, a nie stówkę za 2,5 złotego - jak oferują sklepy modelarskie.
--
Post zmieniony (08-01-14 10:11)
|