JSJ
|
Reguły na to nie ma. Domyślnie właściwy kontur wyznacza środek linii (oś) - taka zasada panuje i w profesjonalnym rysunku technicznym. Ale mogą się zdarzać projekty nie trzymające się tej reguły, mogą też się zdarzać źle obliczone. Jeszcze tzreba pamiętać, że papier "żyje" - niektóre gatunki mają skłonność do lekkiego kurczenia i rozkurczania się (wpływ temperatury i wilgotności). Toteż nigdy z góry nie wiadomo, czy i o jakie ułamki milimetra się rozmijają wielkości planowane z tymi na wydruku. Przy wręgach zaleca się metodę stopniowego dopasowywania. Pierwszym posunięciem może być oszlifowanie wręgi po zewnętrznej stronie linii. Potem sprawdzenie z poszyciem, ewentualne dalsze szlifowanie i tak do skutku. Doświadczenie z pierwszą wręgą danego modelu pozwoli wyczuć, jakie przyjąć przybliżenie już na etapie wycinania i oszczędzić sobie nieco prac "szlifierskich". W każdym razie nic w ciemno, wszystko na przymiarki.
Doody - szczera prawda. Przy niewalcowych elementach skośna, najlepiej wspólna obróbka wręg jest nieodzowna, aby nie było zapadnięć i wypchchnięc poszycia. Jest tu pewna komplikacja, dlatego wstrzymałem się z pisaniem o tym, aby nie straszyć. Otóż wręgi należy złożyć dokładnie według znaczników na nich, a te wszak znikają przy składaniu. trzeba więc wypraktykować lub podpatrzeć sposób i na to. Potrzeba matką wynalazków.
P.S. Post Vansena wyprzedził mój, toteż mamy po części dwa razy to samo. Bywa. Co do dwu metod - jasne, że żadna nie jest pozbawiona wad. Projektujący mają więc dylemat, a sklejający tak czy siak muszą działać z rozmysłem. Jak dla mnie, np. brak optymalnego kleju był dużym kłopotem przy łączeniu na pasek i wręgę, chociaż preferuję tę opcję. Ale o problemach współzależnych możnaby pisać i pisać...
Post zmieniony (01-08-13 11:39)
|
|