Raziel_3
W Rupieciarni: Do poprawienia - 2
|
@scorpios: właśnie mam dokładnie to samo co w tej relacji. Przymierzyłem dopiero pierwszą oklejkę i wygląda to dokładnie tak, jak u autorki wątku, który linkowałeś. Tragedia...Na prawdę tragedia. Doczytałem, że trzeba mocno szlifować na wręgach kabiny a tam prawie nie ma z czego szlifować. Chyba sobie odpuszczę tego paszczura. Jest wiele lepszych modeli którym warto poświęcać czas. Szkoda czasu na łatanie, malowanie i kombinowanie. Może ktoś, kiedyś wyda Halifaxa porządnie i wtedy skusze się na niego. A tym czasem odechciało mi się Titanica z Małego Modelarza.
@Wojtek: No da się to wyprowadzić tak by pasowało, ale trzeba mocno zeszlifować elementy szkieletu. Do tego stopnia, że miejscami trzeba będzie zmienić kształt kadłuba w przekroju podłużnym. Na wręgach kabiny jest tak mało kartonu, że wszelkie mocniejsze szlifowanie zaowocuje odkształceniami elementu. Przez ten czas, który poświęciłem na doszlifowanie wręg (wręgów? - poprawcie jeśli źle odmieniam) dla oklejki K12, zrobiłbym prawie cały układ jezdny do drugiego modelu który buduję, a od którego chciałem odpocząć poprzez Halifax. :)
Chyba jednak zacznę coś od Hal'a. Tam przynajmniej części pasują co do dziesiątej milimetra. :)
Dzięki panowie za pomoc
--
A tak w ogóle, to muszę dodać, że osobiście czuję się oszukany przez redakcję Małego Modelarza. Dopiero teraz zauważyłem, że zdjęcia z budowy zamieszczone na ich stronie wykonane są w taki sposób, by nie było widać żadnych niedoróbek. Fragmenty kadłuba pokazane są bez wklejonego szkieletu, Szkielet z kolei bez naklejonych elementów oklejających. A jak już pokazana jest całość, to niektórych elementów szkieletu nie ma, są celowo wyjęte (między innymi właśnie w tym miejscu, o którym piszę powyżej, oklejonej kabiny w ogóle nie pokazali). Moim zdaniem redakcja wiedziała o bublu, który wypuszczają. Jeżeli tak faktycznie było, to ktoś wprowadzał celowo w błąd potencjalnych nabywców. Czy w dzisiejszych czasach na prawdę tak ciężko jest wydać w miarę dobrze spasowany model? Jeżeli redakcja nie wyrabia z wydawaniem kolejnych modeli i potrzebują więcej czasu to niech przestaną numerować roczniki i wydają mniej a lepiej. Gdybym ja zaczął swoją przygodę z modelarstwem na takim modelu, to pewnie nic więcej bym nie skleił. Mam wrażenie, że mijają lata a Mały Modelarz jaki był, taki jest. W erze kreślenia ręcznego jeszcze dawało się to przełknąć, ale dziś to kopanie sobie grobu. Ja też uczyłem się na Małym Modelarzu, zaczynałem na początku lat dziewięćdziesiątych i nawet wtedy nie przypominam sobie tak skopanego samolotu. Zgodzicie się ze mną?
Post zmieniony (12-05-12 22:29)
|