mario1970
|
Panczo . Będzie trochę offtopic , ale inaczej Ci nie odpowiem.
1. W czasach PRL był czasopismem wydawanym przez LOK ( jak i teraz ) . Tematy zwykle musiały byc poprawne polityczne , co powodowała , że zadnego meserka ani Bismarcka nie mogłeś ujrzeć. A jak trzeba było opisać Okret rakietowy klasy OSA - pisano mały okret rakietowy . Inne tytuły to : nowoczesny niszczyciel , albo naddźwiekowy samolot przechwytujacy, bez nazwy, czy symbolu. Wszechmocna cenzura bała się by przy okazji wydawanego modelu nie uciekły super tajne tajemnice wojskowe , że uzywany przez nas niszczyciel, czy okret rakietowy jest od 15 lat przestarzały. Dodaj jeszcze to , że autor , albo nie miał rzetelnych planów , albo nie mógł wszystkiego uwzględnić. W efekcie dostawałeśc coś co było modelem i obiektem westchnień tylko dlatego , że praktycznie niczego innego w zamian nie było.
Czy zastanawiałeś się dlaczego modelarstwo kartonowe rozwinęło się tak w Polsce , a nie Anglii , USA , czy Francji Bo byliśmy lepsi , zamożniejsi ? NIE . Dlatego , że była bieda i w tej biedzie nie było nic innego . Bo tam nastolatek miał inne wyroby modelarskie do dyspozycji. Plastikowe , drewniane , aparatury do zdalnego sterowania, a my MM spod lady i butapren przyniesiony przez tatę z pracy , bo w sklepie nie było. Nam w podrecznikach dla modelarzy kartonowych pisano , żeby malować cały model akwarelami , a o Humbrolach pisano , ze są ale niedostepne. I tu był pies pogrzebany.
Ale dzięki tym siermiężnym czasom mamy pokolenie modelarzy kartonowych - często bardzo dobrych i to chyba nam na dobre wyszło co ?
To , ze teraz masz 10 wydawnictw , które wydają co dusza zapragnie ( a dokładnie co ludzie kupią ) , na dobrym papierze to tez efekt tych 20 lat normalności. Warto o tym pamiętac. Bez zmian politycznych i gospodarczych nie byłoby Hala , Flaya, czy GPM.
I jeszcze jedno, jesteś młody ,ale niedługo zaczniesz studiowac, pracować, wychowywać dzieci . Modeli Ci bedzie przybywać ,ale czasu będzie coraz mniej . I warto się wtedy zastanowić czy warto go tracić na coś co będzie słabo wygladało niezależnie od umiejetnosci modelarza.
Gdybym chciał wrócić do kartonowych korzeni ( bo jakies miałem ) nie biorę modelu sprzed 30 lat , tylko kupuję nowy , ostatnio opracowany przez dobrego projektanta model i na nim wracał. Efekt niewspółmiernie lepszy , a jak coś zepsuje moge nowy kupić.
Warto o tym pamiętać . Tak teraz jak wtedy gdy kupujesz kolejny model na stertę .
I tyle. Stąd moje refleksje.
A kleić kazdy ma prawo co chce , gdzie chce i jak chce. I to szanuję , ale trzeba mieć świadomośc ograniczeń.
--
Post zmieniony (29-06-09 14:09)
|
|